Nie od razu, miły nie od razu....jakby sparafrazować Grechutę, na początek musi ić ta najbardziej niebezpieczna a później przyjdzie czas na USraelską, stasiowską, użytecznych idiotów i temuż POdobnież, najpierw trzeba głowę odciąć to rączki same opadną. Pzdr
"Wy to dopiero zrobicie porządek, Kaczor wymięknie "
Słusznie, najwyższy czas żeby przestał bruździć i uszczęśliwiać Polaków.
"Nie będziesz na nich głosować ?"
Nie słyszałem, żeby Pan Wojtas wybierał sie do jakiegoś kandydowania. Gdyby sie zdecudował to z pewnością ma mój głos. co do reszty wstrzymuję sie od odpowiedzi. Jeszcze nic konkretnego nie zaproponowali.
"Ty, śmieszny jesteś hahhaaha"
Cieszę sie, że potrafię wprawić cie w dobry humor ale muszę niestety zauważyć, że jak zwykle nie odpowiedziałaś na moje pytanie - Agentura, którą wspiera pis i palikociarze jest ok?
Jak precyzyjnie odpowiesz to w nagrodę przyślę ci imienne zaproszenie na pierwszą rozprawę przeciwko Mendzi Usługowej :) Nie będzie ci żal twojego psiepsiułka ?...
//Nie słyszałem, żeby Pan Wojtas wybierał sie do jakiegoś kandydowania. Gdyby sie zdecudował to z pewnością ma mój głos. co do reszty wstrzymuję sie od odpowiedzi. Jeszcze nic konkretnego nie zaproponowali//
Jasne, że się wybierają i Gienek będzie dokumentował, hehhehe
Cus z tą Twoją logika faktycznie nie teges.
Najpierw widzisz TYLKO zaprzaństwo, aaale jak już kumple od kiełbasy i cytynówki, to oki ?
Odpowiadam precycyjnie... palikociarze są agenturą, a na temat PiS to tylko neonowe pomówienia wyczytałam, nic więcej. Żeby było bardziej logicznie, pomówienia mają to do siebie, że ich twórcami są właśnie agenci.
Imienne zaproszenie hahhahah w życiu :)))
Na pewno Gienek zamieści filmik z rozprawy. Filmik będzie hitem nternetu i to ciebie mi żal niestety...
Kto nie jest w polityce ? z kogo idiote robisz, z siebie ?
Polecam link, chociaż na pewno go czytałeś, wszyscy tutaj udajecie świętych, uczciwych, szkalujecie kogo się wam podoba, narodowcy kuźwa, wielu blogerów też to typy spod ciemnej a właściwie czerwonej gwiazdy. Wchodzisz w to towarzystwo i ręczysz za nich ?
Ta akcja jest koordynowana przez "Komorowskiego" i WSI-arzy oraz partie prorosyjskie i antypolskie, tak jak w czasie wojny komuniści różnych odłamów podszywali się pod AK, NSZ i inne organizacje niepodległościowe i swoimi zbrodniami obciążali te organizacje niepodległościowe. Zastanawiająca jest jednak bolszewicka głupota "bezpieczniackich watah", które stoją za tymi atakami na PiS i A.Macierewicza. Ten tak prymitywny atak dowodzi, że "bezpieczniackie watahy" nie są racjonalne i nie rozumieją Polski. Zamiast korzystać ze swojej hegemonicznej pozycji i spokojnie nadal żreć te konfitury, które żrą od ponad 20-tu lat bezpieczniacy dążą do eskalacji konfliktu. A eskalacja konfliktu to nieuchronne odkrycie się bezpieczniaków przed społeczeństwem, że to oni są stroną w tej grze o Polskę. Odkrycie się bezpieczniaka to strzał samobójczy dla każdej służby bezpieczniackiej - wniosek jest prosty: bezpieczniackie watahy w Polsce mają tendencje samobójcze bo przestały myśleć racjonalne. W interesie i zgodne z naturą bezpieczniaka jest siedzieć cicho i robić swoje, a oni zaczynają hałasować tak jak z tym pomysłem na komisję do spraw rozwiązania WSI. Zastanówcie się bezpieczniacy czy to wam się opłaca, nie kierujcie się emocjami antymacierewiczowskimi bo Macierewicz zrobił to co do niego należało i wy też róbcie swoje a jego zostawcie w spokoju. Trzeba także brać pod uwagę, to że te moskiewskie pachoły celowo robią dym aby doprowadzić do "braterskiej pomocy" ? Stosowne porozumienia już podpisane.
Co Komorowski z Palikotem robili na polowaniu w Rosji? Pytanie chyba retoryczne :) Palikot pisał na swoim blogu o latach 90.: "Bronka poznałem bodaj w 1994 roku podczas sylwestra w leśniczówce w Lasach Janowskich. Byliśmy potem na wielu prywatnych wyprawach i spędziliśmy razem ostatnich pięć sylwestrów. Z tych wszystkich wydarzeń najbardziej niezwykły był nasz wspólny pobyt w Rosji i polowanie na głuszca. To było dobre 300 km od Moskwy, w kierunku na Białoruś, jak sobie przypominam – w marcu 1997 lub 1998 roku. Mieszkaliśmy wśród całkowitych moczarów w jakiejś pamiętającej drugą wojnę światową leśniczówce. Warunki straszne i na trzeźwo nie dało się położyć. To było moje pierwsze polowanie. Nie jestem urodzonym myśliwym i bardziej ciągnęło mnie do przygody i towarzystwa niż do strzelania. Wśród prawdziwych myśliwych doświadczyłem swoistego rodzaju więzi i kultury, które mają niezwykle wiele uroku. Składają się na to różne obyczaje, pieśni i... nalewki, a nawet dobra tradycyjna kiełbasa. Dawne KGB podesłało nam na wieczór jakiegoś niby-sąsiada, który raczył nas wódką i próbował wyciągać na debaty polityczne”. No właśnie...dużo już osób zorientowanych w temacie twierdzi, że te myśliwskie ,,eskapady" tych obu to były tylko przykrywki SZKOLEŃ przez ruskie służby OBU panów..I TO TERAZ JUŻ DOKŁADNIE WIDAĆ ...że tak było...
Żebrowski: "Gdy w 1989 powstała osławiona gazeta, to miała określony skład redakcyjny: Michnik, Łuczywo, Krzemień. Wspólnym mianownikiem były KPP-owskie korzenie ich rodzin"
Ostatnio stałem się jak pisarz Kraszewski piszący jedną powieść w jedną noc. Aż tak nie jest, ale w ciągu roku wyszły cztery moje pozycje. To jest to, co najbardziej lubię czyli pisać i jeździć na spotkania. Cieszę się, że są ludzie, zwłaszcza młodzi, którzy chcą szukać własnej tożsamości. Przestaliśmy się bać, a brak strachu to jest początek wolności
– powiedział badacz dziejów najnowszych Polski Leszek Żebrowski w trakcie spotkania autorskiego w Klubie Ronina.
Dzisiejszy prelegent jest osobą wyjątkową, bez której nasza wiedza o najnowszej historii Polski byłaby o wiele uboższa
- mówił rozpoczynając spotkanie prowadzący je Piotr Mazurek. Sam Leszek Żebrowski swoją wypowiedź zaczął od podzielenia się z zebranymi opowieścią na temat tego, jak to się stało, że zajął się historią XX wieku.
Ja się kiedyś głęboko interesowałem historią starożytną. Te zainteresowania uświadomiły mi, że nawet z okruchów informacji np. kawałka tabliczki czy dzbanka można czerpać wiedzę. Gdy moje zainteresowania przeszły na historię współczesną, to bardzo mi pomogło. Tą najnowszą historię znałem, bo wokół niej działo się wiele w moim domu. Mój ojciec był więźniem politycznym. Przedtem wiele lat w podziemiu. Z racji jego znajomości więziennych i konspiracyjnych bywałem u wielu ludzi. Później dało mi to wiedzę o tym, kto z tych ludzi jest wiarygodny, a kto np. zbyt skromny. Ta wiedza bardzo się przydaje
- zaakcentował. Następnie odniósł się do tego, że nazywa się go historykiem. Przypomniał, że z powodów niezależnych od niego nie mógł w okresie PRL studiować historii. Wybrał więc studia ekonomiczne.
Gdy na czwartym roku ekonomii poszedłem do prorektora, który dziś uchodzi za liberalnego ekonomistę, a wtedy był sekretarzem partii, ten nie zgodził się na podjęcie przeze mnie drugiego kierunku. Dziś sądzę, że to nie było złe. Zdobyłbym tytuł, ale straciłbym kilka lat. Gdy chce się docierać do źródeł czy świadków, nie trzeba mieć skończonych studiów historycznych
- podkreślił.
Miałem w życiu dłuższy epizod naukowy pracując w instytucie o profilu ekonomicznym. Miałem robić doktorat. Ze swoim szefem doc. Wojciechem Olszewskim, który nie mógł zrobić kariery w PRL, bo był wychowankiem porządnej szkoły ekonomicznej Edwarda Taylora, ekonomisty liberalnego i narodowego demokraty, wymyśliliśmy, że warto zrobić coś, czego nikt nie robi czyli opisać kryzys gospodarczy w PRL. Zebrała się rada naukowa złożona z takich mułów komunistycznych, którzy uznali, że przecież Marks nie przewidział kryzysu, w związku z tym w gospodarce socjalistycznej go być nie może. To była połowa lat 80., kryzys szalał, a któryś z tych pacanów przyniósł doktorat Grzegorza Kołodki i powiedział: „Niech pan zobaczy. Kołodko pisze, że nie ma kryzysu, a jest tylko ujemny wzrost gospodarczy”. Ja połowę pracy miałem napisane, ale nie dało się z tym nic zrobić. Dopiero w 1990 roku rada naukowa napisała mi, że temat jest dobry i mogę pisać doktorat z ekonomii. Wtedy jednak zajmowałem się już czym innym
- wspominał dalej.
Od lat 1985-1986 zająłem się historią okresu wojny i lat powojennych. Wtedy przeczytałem olbrzymią część tego, co pisano w PRL o polskim podziemiu. Były to m.in. książki wydawane w PAX-ie. To było skażone cenzurą, ale pewne rzeczy tam były. Czytałem po 3-4 książki dziennie. Cały czas brakowało mi tego co najważniejsze czyli dostępu do archiwów. Archiwum było przy KC PZPR, ale dostępne tylko dla wybranych. Druga część, ta znacznie obszerniejsza, była w MSW. Do tego dostęp był jeszcze trudniejszy. W niektórych pracach ubeckich były jednak przypisy także do prac obronionych w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. W 1987 roku tam poszedłem, wypełniłem rewersy i byłem ciekaw, co będzie dalej. Żeby założyć kartę biblioteczną trzeba było mieć legitymację PZPR. Udało mi się wmówić bibliotekarce, że ją mam, ale nie wziąłem z domu. Dostałem dostęp do tych prac, a było ich ponad 1000. To były prace niepublikowane, pisane na danych operacyjnych. Ten proceder trwał prawie dwa lata. Po tym czasie pani z rejestracji kazała mi iść do rektora, który zainteresował się mną jako jedyną osobą czytającą prace, których nikt nie czyta. Powiedziałem, że przyjdę następnego dnia i więcej tam nie poszedłem, ale udało mi się wcześniej skorzystać z tego źródła. Tam były obfite cytaty z dokumentów organizacji podziemnych. Pamiętam taką pracę jakiegoś milicjanta z Rzeszowa. Napisał, że korzystał z resztek archiwów zalanych wodą. On jako ostatni z nich skorzystał, bo to potem zgniło, a ja przepisałem dane, które umieścił
- mówił, podkreślając, że gdy po 1989 roku otwarto archiwa, pojawiło się w nich wielu ludzi, którzy nie oddawali tego, co pożyczali i spora część źródeł dostępnych wcześniej zaginęła bezpowrotnie.
„Bazą były też spotkania z ludźmi z podziemia. W latach 70. jeździłem z ojcem do nich. Wtedy żyła jeszcze stara kadra AK-owska czyli żywa historia. Ich opowieści były niezwykłe. Dostępu nie było jednak do tej części podziemia, która była traktowana przez władzę ludową w sposób najbardziej podły czyli do podziemia narodowego: NOW, NSZ i partyzantów z okresu powojennego. Narodowe Zjednoczenie Wojskowe to był margines na marginesie. Po raz pierwszy o istnieniu tej formacji dowiedziałem się z książki Jerzego Janusza Tereja, historyka komunistycznego, który pisał prace zideologizowane, ale zawierające liczne fakty. Zacząłem wtedy pytać ojca, co to było to NZW. Okazało się, że moja najbliższa rodzina tam była i poginęła”
- kontynuował Żebrowski.
„Okazało się, że w Warszawie i okolicach żyje mnóstw ludzi z NSZ i NZW. Olbrzymia część z nich nie chciała jednak rozmawiać. Nie chcieli wracać do przeszłości. Cały czas żyli w atmosferze zagrożenia. Do wielu z nich jeździłem po kilka, a nawet kilkanaście razy. Przykładem takiej osoby był Henryk Sikorski ps. „Gryf” - dowódca oddziału NZW na Podlasiu. Wiedziałem, że coś ma, bo jego koledzy mi mówili, ale on zaprzeczał. Wreszcie za którymś razem przyniósł swoje zaświadczenie nominacyjne z 1948 roku i powiedział, że ma jeszcze trochę dokumentów. Nie pozwolił mi jednak ich kserować. Traktował je jak relikwię”
- podkreślił.
„Podziemie narodowe to byli ludzie straszliwie połamani, prześladowani do końca PRL. Jak zacząłem ich poznawać, to naprawdę robiło wrażenie, w jakim są stanie fizycznym. Włodzimierz Kołaczkiewicz ps. „Zawisza” z NSZ chodził z głową przy ziemi, a był wyższy ode mnie. On był przywiązany łańcuchami do sufitu w więzieniu kieleckim. Bito go drągami metalowymi po ciele i połamano kręgosłup. I przypomina mi się niezwykłe świństwo, jakie temu człowiekowi zrobił niezwykle ohydny typ czyli Jerzy Urban. W 1990 roku był zjazd żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej i msza w katedrze kieleckiej. Urbanowcy zrobili zdjęcie pana Kołaczkiewicza i stojących obok kombatantów w podobnym stanie zdrowia, a potem zamieścili je w tygodniku „NIE” z ironicznym podpisem „czy oni mogli szkodzić Niemcom?!”
- mówił dalej.
„Inna postać: Franciszek Cieślak ps. „Wilczur”. Spędził w PRL 21 lat w więzieniach. Wyszedł dopiero w latach 70. Miał wyłamane wszystkie palce. Widziałem, jak koledzy kroili mu chleb, a on tymi kikutami usiłował go jeść. To był strzelec wyborowy przed wojną, żołnierz AK w Kedywie na północnym Mazowszu, po wojnie w Ruchu Oporu Armii Krajowej i NZW. Podczas jednej z walk został ciężko ranny w lesie pod Mławą. Ubecy go dostrzelili, bo nie chciało im się brać rannego, ale przeżył. Zawieźli go do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa. Dostał tam serię z karabinu, ale i to przeżył. Podreperowali go i postawili przed sądem. Dostał dożywocie. W 1956 wyszedł warunkowo, pojechał po okolicy, znalazł towarzyszy broni i zorganizował oddział. Niestety któryś z nich gdzieś komuś coś powiedział. Wpadli i znowu trafił do więzienia. I tak cztery razy. W jego obronie do Gomułki i Gierka występował kard. Wyszyński”
- przypominał prelegent przechodząc do kolejnego aspektu swojej pracy związanego z upamiętnieniem „drugiej konspiracji”.
„Pamiętam jak w grudniu 1993 roku w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego zorganizowaliśmy wystawę zatytułowaną „Żołnierze Wyklęci”. Oglądali ją m.in. prof. Tomasz Strzembosz i prof. Jadwiga Staniszkis. Nawet oni byli zaskoczeni wystawą. Wstrząsem było ukazanie tej ogromnej skali podziemia antykomunistycznego. Potem zaczęło się o tym więcej mówić. Apogeum to był rok 1999 i wystawa w Sejmie. Trzeba było wtedy roku starań, a przecież rządził AWS i wydawało się, że z nimi to się od ręki załatwi. To było wielkie wydarzenie. Do tego wyszedł album o „Wyklętych”. Do dziś nie mogę zapomnieć reakcji Stefana Niesiołowskiego, który biegał po tej sali z pretensją, że nie ma tam jego wujka Tadeusza Łabędzkiego. On był w konspiracji politycznej, a nie wojskowej. Był osobą zasłużoną, zamordowaną przez ekipę Humera i pewnie nie aprobowałby dzisiejszych wyskoków Niesiołowskiego. Ale my zajęliśmy się podziemiem wojskowym. Bardzo wielu ludzi od których zbieraliśmy materiały wiedziało, że ich bliscy działający w pionie politycznym podziemia w tym albumie się nie znajdą, ale on nie chciał tego przyjąć. On zresztą pisywał o NSZ w „Gazecie Wyborczej”. Wiedza jaką się popisywał była taka, że przywoływał ustalenia „wybitnego działacza narodowego o nazwisku Bębenek”. A Stanisław Bębenek był pracownikiem KC PZPR i napisał pracę o NSZ. Stąd Niesiołowski wiedział, że ktoś taki istniał w kontekście NSZ. Nie doczytał. Nie umiał chyba pracować głową na tyle, żeby to stwierdzić. Było nawet sprostowanie tego człowieka w „Wyborczej”, że to nieprawda, że był w NSZ. Rok później Niesiołowski znów w tekście o NSZ napisał, że Bębenek to „wybitny przywódca narodowy”
- mówił dalej Żebrowski.
W kolejnej części swojego wystąpienia przypominał swoje pierwsze publiczne spotkanie na temat NSZ, które odbyło się w kościele na Placu Grzybowskim oraz występy w telewizji dotyczące tych kwestii. W tym kontekście przywołał nazwisko Cezarego Chlebowskiego, autora licznych książek o AK, który, jak wspomina Żebrowski, w jednym z programów poświęconych Brygadzie Świętokrzyskiej oskarżał jej żołnierzy o zabijanie cywili posiłkując się wycinkiem z „Trybuny Ludu”. Mówił także o byłym oficerze UB, a potem historyku Ryszardzie Nazarewiczu, który po kilku starciach z Żebrowskim zaczął odmawiać debat z nim, a z czasem w ogóle występów w mediach, jak również o prowokacji, którą skutecznie zastosował wobec „kombatantów” podziemia komunistycznego.
„W 1993 roku wysłałem młodszych kolegów do ZBoWiD-u, żeby oswoili ludzi z AL i zaprosili ich na uniwersytet. Założenie było takie: niech oni przyjdą, gadają co chcą, a potem w dyskusji będziemy ich nawalać. Po początkowych trudnościach udało się ich namówić. Przyszli: były komendant okręgu janowskiego AL Tadeusz Szymański ps. „Lis”, który w 1947 roku był dowódcą ludzi odpowiadających za śmierć „Ognia”, historyk komunistyczny tow. Ważniewski i jakiś trzeci. Oni opowiadali o tym, jak to „walczyli o Polskę”. Gdy skończyli, ja wstałem i mówię, że w 1943 roku w Puziowych Dołach podwładni Szymańskiego wymordowali tyle, a tyle osób. A tam były kobiety i dzieci. On słysząc to zaczął pokrętnie się tłumaczyć, ale tylko się kompromitował. Chodziło o to, żeby ludzie zobaczyli poziom środowiska AL. I to się udało”
- opowiadał następnie prelegent.
„W 1994 roku zacząłem wydawać tomy dokumentów NSZ. Od tamtej pory nic nowego się nie ukazało. Pierwszy tom dotyczył NSZ przed scaleniem z AK, drugi NSZ scalonego z AK, a trzeci był o NSZ-ZJ (NSZ-ONR) czyli części niescalonej z AK - małej, ale też prężnie działającej. Obóz narodowy okresu wojennego i powojennego jest dla mnie fascynujący. Ich dorobek piśmienniczy bije na głowę wszystkie inne obozy razem wzięte. Nędza intelektualna ludowców, socjalistów czy różnych pseudodemokratów była przy tym niesamowita”
- powiedział dalej, wracając do tematu swoich badań nad dziejami podziemia narodowego.
„Zaczęło jednak brakować mocno pełnej wizji drugiej strony czyli komunistów. Oni pisali, że było ich 100 tysięcy, a w samym Powstaniu Warszawskim - 5 tysięcy, że największe bitwy stoczyli oni, że wysadzali trzy pociągi w tym samym miejscu jednego dnia. Trzeba więc było ich też opisać. To był pomysł Marka Chodakiewicza. Wzięliśmy się wtedy to ciężkiej pracy z Markiem i Piotrem Gontarczykiem. Zrobiliśmy trzy tomy dokumentów wydanych pod tytułem „Tajne oblicze GL-AL i PPR”
- przypominał. Zaznaczył, że jedną ze spraw, którą ta publikacja wyjaśniła była akcja NSZ pod Borowem, o której przez lata propagandyści pisali jako o akcie wywołania przez narodowców „wojny domowej w podziemiu”.
„Dowódca zlikwidowanego przez NSZ oddziału GL mjr Lisek był przedwojennym bandytą, który w 1939 roku wydostał się z więzienia. Jak wynika m.in. ze wspomnień Szymańskiego, który był przysłany do tego oddziału z góry, przez 1,5 roku nie przeprowadził on żadnych akcji antyniemieckich. Występował zaś przeciw okolicznej ludności. Tam były gwałty, rabunki, morderstwa na ludności cywilnej. Im zrobiono sąd polowy. Tamtejsi mieszkańcy byli świadkami oskarżenia. Czterech gwardzistów nie rozpoznano jako sprawców przestępstw i ich wypuszczono. 26 oskarżonych rozpoznano, skazano i rozstrzelano. W świat poszedł zaś komunikat sowiecki, że polscy „faszyści” zamordowali partyzantów. W tym oddziale był NKWD-zista. Nawet dowódca pisał o gwałtach i napadach. I pisał, że w każdej chwili spodziewali się najgorszego, bo wiedzieli co może ich spotkać za to, co robili. Dziś jako argument przeciw NSZ podaje się, że wymordowali pod Borowem komunistów, którzy walczyli o Polskę, tylko inną. Jaką? Polskę dla gwałcicieli, morderców, bandytów”
- kontynuował.
„Komuniści to byli też mordercy Żydów na masową skalę. Zginęło ich setki, głównie kobiety i dzieci. Ci, którzy za to odpowiadali, po wojnie robili kariery. Płk Władysław Spychaj, który po wojnie nazywał się Sobczyński został szefem WUBP w Rzeszowie, gdzie próbował zorganizować pogrom antyżydowski, ale mu się nie udało. Potem został przeniesiony do Kielc, gdzie był już skuteczny. W 1944 roku zrzucono go na Kielecczyznę jako cichociemnego sowieckiego do zorganizowania sowieckiej partyzantki. On uznał, że skoro są nieszczęśnicy w lesie, którzy coś mają, to można to na nich zdobyć. On kazał kobietom i dzieciom żydowskim zdejmować ubrania przed egzekucją, bo nawet to im zabierano. W takiej jednej egzekucji ginęło kilkadziesiąt osób. A w publikacjach PRL-owskich te wydarzenia były opisywane jako popełnione przez AK, NSZ, polskich chłopów. To wszystko można dziś weryfikować. Marek Chodakiewicz robiąc doktorat zajrzał do takich działów, do których nigdy się nie zaglądało. Znalazł rzeczy potworne. Rok 1945 - amnestia i pisze sołtys do komitetu PPR, czy w związku z amnestią można dokonać ekshumacji zakopanych w lesie ofiar obławy NKWD popełnionej rok wcześniej. Są też dokumenty komitetów PPR, gdzie latem 1944 roku towarzysze ustanawiają wymiary kontyngentów. I piszą, że „mleka brać ze wsi cztery razy więcej, niż za Niemca”, „mięsa brać dwa razy więcej, jak za Niemca”, „zboża brać trzy razy więcej, niż za Niemca”. „A tam, gdzie tereny są reakcyjne, nam niesprzyjające wziąć wszystko co się da”. I to jest to wyzwolenie?”
- mówił dalej Żebrowski.
„Dlaczego dziś się nie pisze o zbrodniach na Żydach popełnionych przez komunę? Dlaczego się nie pisze o Korczyńskim, Moczarze, mjr Becku pod Warszawą, o wielu tych, którzy mieli instynkty ludobójcze? Korczyński jako szef WUBP w Gdańsku na tajnym plenum KC PPR w maju 1945 roku zaproponował, żeby w Polsce odbudować krematoria. Gomułka go skrzyczał, że „metody gestapowskie źle by się kojarzyły”. Więc gdyby nie Niemcy, komuna mogłaby palić ludźmi w piecach?! I po takiej propozycji Korczyński został generałem brygady i wiceministrem. To jest geneza Polski Ludowej. Ludobójcy, zbrodniarze, gwałciciele”
- podkreślał.
Odnosząc się natomiast do często stawianej tezy, że do GL-AL trafiali także przypadkowi ludzie, których nie można obciążać winą za zbrodnie tej formacji powiedział:
„W „Tajnym obliczu” jest list rodzica chłopaka ze wsi, który wstąpił do GL. Jak zobaczył, co się tam dzieje, chciał uciec. Dopadli. Zamordowali. Ojciec napisał list do komitetu PPR w 1945 roku i opisał tą gehennę. Po wojnie komuna pisała, że on zginął bo był szpiegiem przysłanym przez reakcję. Gdybyśmy tego nie opisali, to by tak zostało”
- dodał. Na zakończenie swojej wypowiedzi Żebrowski mówił o swoich odkryciach dotyczących genezy elit III Rzeczypospolitej.
„Gdy w 1989 roku powstała osławiona gazeta, to miała określony skład redakcyjny. W jej kierownictwie znaleźli się m.in. Michnik, Łuczywo, Krzemień. Skąd ci ludzie się wzięli? Co ich łączyło? Wspólnym mianownikiem były KPP-owskie korzenie ich rodzin. W kwietniu 1993 roku na sesji w Sejmie zorganizowanej przez Antoniego Macierewicza, która była poświęcona transformacjom w państwach byłego Bloku Wschodniego miałem referat na ten temat pod tytułem „Trzy pokolenia ludzi UB”. Pierwsze pokolenie działania przeciw Polsce rozpoczęło przed wojną. To byli NKWD-ziści, funkowie KPP, potem wojenni komuniści, a następnie funkcjonariusze bezpieki czy Informacji Wojskowej. Drugie pokolenie było wówczas w centrum uwagi. Wchodziło w skład redakcji „Gazety Wyborczej”. To stwierdzenie było wówczas dla wielu szokiem. Wcześniej mało kto wiedział np., że matka Michnika uczyła historii w szkole ubeckiej. A trzecie pokolenie stanowiła grupa najmłodszych, którzy już wtedy rozpoczynali kariery. Sesja była zamknięta. Potem na konferencji prasowej podsumowującej konferencję Piotr Naimski kolejno streszczał referaty. Gdy doszedł do mojego referatu i powiedział, że porównanie zostało zrobione na przykładzie „Gazety Wyborczej”, obecni na sali dziennikarze tego pisma zażądali przykładów. Kiedy zacząłem je wymieniać, wstali i wyszli. Naimski powiedział mi wówczas, że teraz nic nie będzie tak, jak do tej pory, że zaczną się ataki na mnie. Po miesiącu prof. Andrzej Paczkowski z PAN, człowiek który nigdy nie był w partii, opisał w „Rzeczpospolitej” mój referat przywołując fragmenty, których w nim nie było. Napisał też, że korzystałem z archiwum po gen. Walichnowskim z MSW, a ja nigdy z niego nie korzystałem. Potem spotkałem prof. Paczkowskiego na schodach w Żydowskim Instytucie Historycznym. On się odwrócił. Ja mu powiedziałem, że nic do niego nie mam, bo wiem, że musiał tak napisać”
- podsumował prelegent.
W czasie dyskusji z udziałem publiczności zgromadzonej w Klubie Ronina głos zabrał m.in. autor przedmowy do najnowszej książki Leszka Żebrowskiego „Walka o prawdę. Historia i polityka” Mariusz Marasek, który przypomniał o roli historyka w doprowadzeniu do ustanowienia Krzyża Narodowego Czynu Zbrojnego. W pytaniach pojawiały się też wątki dotyczące dekomunizacji, filmów Kazimierza Kutza i współpracy komunistów z Gestapo. Leszek Żebrowski w trakcie odpowiadania na nie przypominał pomysł premiera Jana Olszewskiego, który postulował, aby finansowo obciążyć funkcjonariuszy reżimu PRL, co uniemożliwiłoby ich uwłaszczenie. Jak dodał, uważa, że niedopuszczenie do tego mogło być jedną z przyczyn obalenia jego gabinetu.
Leszek Żebrowski w Klubie Ronina - o Żołnierzach Podziemia, elit https://www.savetubevideo.com/?v=ypTtJvtPsdE Ps. Dziękuję za ten ciekawy materiał. Dodam informację, że młodych Rosjan, których planowano wysłać do Polski, "dokształcano" w zakresie polskich zwyczajów i zachowań w łagrach sowieckich, gdzie umieszczano ich pośród wywiezionych z Polski, więzionych tam AKowców. Mam nadzieję, że kiedyś Leszek Żebrowski będzie współtwórcą podręczników do szkół, a historia podziemia niepodległościowego będzie kluczem w tym podręcznikach do zrozumienia Polski i podstawą nauki patriotyzmu . LESZEK ŻEBROWSKI do szkół, wtedy nastąpi odrodzenie Polski. Cyt: "Komuniści to byli też mordercy żydów na masową skalę. Zginęło ich setki, głównie kobiety i dzieci." Szkoda że "polska TVP" nie zaprosiła pana Żebrowskiego gdy robiła program z panem Grossem, który twierdzi cały czas, że Polacy antysemityzm wyssali z mlekiem matki.
Piotr Fronczewski powiedział „W Polsce rządzonej przez Tuska, porastamy sierścią, wyłażą nam kły, pojawiają się kopyta i rogi. Martwi mnie trochę rozwój różnych ekstremizmów, zaściankowości i nietolerancji, nepotyzmu, korupcji, które przybierają różne formy. Ale przecież rozrost zdziczenia chamstwa i głupoty, czego jesteśmy ostatnio świadkami, nie jest tylko przypadłością ludzi z ruchów Narodowych prawdziwy chlew i zdziczenie reprezentują sobą ludzie z PO, z Rucha PO-li-kota, z SLD czy z PSL tam to dopiero prawdziwy chlew. Nie mogę zrozumieć że są w Polsce ludzie którzy głosują na PO, RP, PSL czy też na SLD.”
Głową rodzimej razwiedki jest GRU i FSB resztę masz w komencie wyżej. Nie rozbiera się zmurszałej bydowli od piwnicy tylko od dachu aż do fundamentu....;) a potem stawia się nowy,) Pzdr
Astro! Nie licz na to, że u nas obejdzie się to spokojnie jesli opozycja nie wyjdzie do walki to pójdą młodzi narażeni na wszelkiej masci prowokatorów jakich na prawej stronie poumieszczało lewactwo i agenci. Jak bysmy się nie kręcili to za przeproszeniem dupa będzie zawsze z tyłu i trza ją chronić. Pzdr ;)
O co ten rwetes? II Wojna Światowa wciąż trwa w najlepsze! Przecież III Rzesza do końca nie upadła i cichaczem przekształciła się w IV Rzeszę, w związku z czym sposób postrzegania historii, innych narodów, kultury i miejsca Niemiec (teraz już coraz wyraźniej neo-hitlerowskich) się nie zmienił. I nigdy się nie zmieni. A gazetole i Bartoszewski dopóki sił wystarczy będą ich V Kalumnią lub Kolumną (jak kto woli).
"Wy to dopiero zrobicie porządek, Kaczor wymięknie "
Słusznie, najwyższy czas żeby przestał bruździć i uszczęśliwiać Polaków.---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------może kaczor gdzieś poleci i sprawa się roawiąże?
Macierewicz odpowiada krytykom: „WSI to było przedłużenie GRU na Polskę. Mówili o tym również ludzie z PO”. wPolityce.pl: w Polsce coraz głośniej mówi się o pomyśle powołania komisji śledczej ds. weryfikacji WSI. Okazuje się, że ten plan zyskuje poparcie i wśród współpracowników Janusza Palikota i w PO, która – jak donosi „Rzeczpospolita” - ma swój pomysł na tę sprawę. Co się może kryć za chęcią powrotu do sprawy weryfikacji WSI?
Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS, były likwidator WSI: Nie wiem co stoi za tym planem, wiadomo natomiast, kto za nim stoi. To ci sami ludzie, którzy odpowiadali za przestępstwa i nieprawidłowości w WSI. Znaczącą dla tej kwestii jest również sytuacja wewnętrzna w Platformie Obywatelskiej. Widać pomysł na stworzenie formacji politycznej, łączącej tęsknotę za komunistycznymi służbami specjalnymi z ideologią gender. Taka formacja chce się właśnie wypromować i jest pewna, że dając forum byłym agentom komunistycznym, dając im możliwość prezentacji poglądów w Sejmie i komisji śledczej stanie się skuteczną formułą integrującą aparat władzy i biznesmenów wyrastających z dawnego układu postkomunistycznego. Oni liczą, że taka formuła być może przyciągnie również nowy elektorat do swojej nostalgicznej wizji PRL-u i świata komunistycznego przedstawianego a la James Bond.
Komisja śledcza będzie wykrzywiała prawdę o WSI? Czy może będzie forum rzetelnej informacji o tych służbach?
Przecież nie będzie tam mowy o miliardach, które zostały zagrabione, nie będzie mowy o zniszczonym państwie, nie będzie mowy o ludziach, których wsadzano do więzienia za walkę o prawdę o Katyniu, czy za „Solidarność”, czy za walkę o niepodległość. Będzie jedynie kłamliwe i fałszywe przedstawianie historii WSI a la Bond. W taki fałszywy sposób będzie prezentowana np. zbrodnicza formacja, jaką była GRU. A to właśnie GRU ukształtowała WSI. Mówili o tym również ludzie z Platformy Obywatelskiej kilka lat temu.
Słysząc to, co dziś mówią politycy PO, łatwo zapomnieć o tym, jakie było stanowisko PO ws. likwidacji WSI.
Przecież jeszcze kilka lat temu politycy PO mówili, że WSI to było przedłużenie GRU na Polskę. I rzeczywiście te służby niczym innym nie były. I dlatego WSI zostały zlikwidowane. Rzeczą charakterystyczną jest, że ci, którzy reklamują obecnie WSI np. wielkie gazety czy telewizje, nie są w stanie wykazać nieprawidłowości w działaniu komisji weryfikacyjnej. Muszą sięgać do zupełnie absurdalnego przekręcania orzeczenia prokuratury, która umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Umorzenie śledztwa ws. działalności komisji weryfikacyjnej spowodowało sporą burzę w niektórych mediach i środowiskach politycznych.
W działalności komisji weryfikacyjnej nie było żadnych nieprawidłowości. Gdyby były, gdyby była jakakolwiek nieprawidłowość, prokuratorzy dawno już skierowaliby do sądu akt oskarżenia. Oni jednak nie byli w stanie znaleźć żadnych działań sprzecznych z prawem. Dlatego również ci, którzy zostali wykazani w raporcie o WSI, nie sądzili się ze mną. Ze mną sprawy przegrywali.
Zarzuca się panu jednak, że w wyniku procesów sądowych Skarb Państwa stracił przez pana spore sumy. Dlaczego tak wiele odszkodowań musiało państwo płacić?
Ludzie wymienieni w raporcie dot. WSI sądzili się z MON. A Ministerstwo, obsadzone ludźmi Platformy Obywatelskiej, szło na ugodę. I z tego właśnie tytułu powstały wysokie kwoty, jakie administracja Donalda Tuska płaciła. To jednak nie jest żadne novum. Pamiętajmy, że identycznie zachowywał się rząd Hanny Suchockiej i Andrzej Milczanowski. Oni po 1992 roku również szli na ugodę ze skarżącymi i dawali im satysfakcję. Mamy więc powielenie po ponad dwudziestu latach to, co działo się w czasie zwalczania uchwały dotyczącej lustracji.
Ostatnio stał się pan obiektem wielu ataków, które często okazywały się później nieuzasadnione. Jednak media chętnie organizowały kampanię informowania o rzekomych nieprawidłowościach, jakich miał się pan dopuścić.
O tym, ile warte są te ataki, wiele pokazała ostatnia burza, jaką rozpętano wokół rzekomego tłumaczenia raportu z WSI. Podano, że tłumaczenie zlecono jeszcze przed ujawnieniem tego raportu. Gdyby tak było, to byłoby przestępstwo. W tej sprawie były zarzuty, wielka kampania, aktywność wielu mediów, zaangażowanie w to szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego etc. Tymczasem cały materiał dowodowy stanowiły dwie umowy o zleceniu tłumaczenia Monitora Polskiego, czyli jawnego dokumentu dot. WSI. Mimo tego prowadzono wielką kampanię oszczerstw i potwarzy. Do dziś nikt z kłamców nie raczył powiedzieć słowa „przepraszam”. To pokazuje, iż weszliśmy w taką epokę, w której nie potrzeba żadnej nieprawidłowości, nie potrzeba żadnego błędu, czy winy. Wystarczy, że druga strona dysponuje służbami specjalnymi, mediami i chętnymi do tego typu działań politykami, by przegłosować dowolną rzecz. Weszliśmy w ciekawe czasy.
Co jeśli dojdzie do powstania komisji? Będzie pan się stawiał na jej wezwanie?
Oczywiście w posiedzeniach takiej komisji będę brał udział. Będę się stawiał i przedstawiał prawdę o przestępczych działaniach WSI, począwszy od prowadzenia akcji FOZZ, przez nielegalne wydawanie poświadczeń bezpieczeństwa, a skończywszy na handlu bronią. To jedynie niewielki wycinek działalności WSI. Być może warto raz jeszcze porozmawiać o przestępczych działaniach Służb. Jeśli Platforma się do tego przychyli i będzie chciała, by kampania wyborcza toczyła się wokół przestępstw WSI... Sądzę, że patronem tej dyskusji powinien być poseł Konstanty Miodowicz. On w kilku wywiadach nazwał WSI potworkiem, będącym spuścizną po GRU, którą należałoby pokazywać w parku okropności komunistycznych. Poseł personalizował tę sprawę, mówiąc o jednym z byłym szefów WSI. Wielu polityków PO mówiło w ten sam sposób.
Platforma niemal cała głosowała za likwidacją WSI.
To dlatego Sejm rozwiązał WSI tak ogromną większością głosów. Dlatego w tym projekcie o rozwiązaniu Służb przyjęto, że wiedza o nieprawidłowościach i przestępstwach musi być ujęta możliwie najszerzej. Ona była utajniana i blokowana przez propagandę, wynoszącą pod niebiosa działania WSI. Niestety jest długa tradycja w Polsce, by bohaterów przedstawiać jako przestępców, a przestępców jako bohaterów. Niestety po dzień dzisiejszy doznaje tego płk. Ryszard Kukliński, którego wciąż ludzie broniący WSI traktują jako przestępce. A to on ratował honor Wojska Polskiego. Atakują go ci, którzy pracowali dla totalitarnego, aparatu komunistycznego.
Wśród merytorycznej krytyki raportu z weryfikacji WSI pojawia się często argument, że w raporcie umieścił pan agenturę WSI, co stanowi precedens na skalę światową. Komisja nie ujawniła zbyt dużo nazwisk?
Zamiast powtarzać tezy ludzi w WSI należy sięgnąć do raportu. Jasno w nim widać, że sieć agenturalna jest niezwykle oszczędnie przywoływana. Wedle mojej pamięci nazwiska agentów nie przekraczają 65 osób. To było niemal tyle samo, co lista z 1992 roku. Jednak raport nieporównanie dokładniej opisuje nie agentów, ale funkcjonariuszy WSI. Oni stanowili kręgosłup tej służby i byli szkoleni w Moskwie przez KGB i GRU. Oni rzeczywiście, w liczbie kilkuset, zostali ujawnieni. Tak nakazywała ustawa. I słusznie, bowiem Polacy mają prawo wiedzieć, kto był, kto tworzył aparat ważniejszej dla bezpieczeństwa militarnego Polski służby. Kto miał chronić wojsko? Jeśli mieli to robić ludzie kształtowani przez GRU to nie dziwmy się, że rzeczywistość medialna i polityczna jest kształtowana na korzyść GRU. Taka jest logika rzeczy. Warto uświadomić sobie, że w czasie szkolenia organizowanego przez GRU czy KGB kursanci byli również rozpracowywani. Służby zdobywały pełną, dogłębną wiedzę na temat kursanta. Jeśli stworzono służby wojskowe w oparciu o ludzi tak właśnie kształconych, nie dziwmy się, że ci ludzie nigdy nie złapali choć jednego rosyjskiego szpiega. Po 1990 roku WSI nie złapało ani jednego rosyjskiego szpiega. Kruk, krukowi oka nie wykole...
Ciąg dalszy afery związanej z ustawą o obcych funkcjonariuszach / policjach w Polsce
Przy okazji ustawy o obcych funkcjonariuszach i policjach, mogących właściwie bez przeszkód prowadzić operacje na terenie III RP – należy przypomnieć mój wcześniejszy tekst:
“Świat rodem z Orwella: postępy w 2014 roku. Ustawa nr 1066 o udziale obcych funkcjonariuszy / policji w Polsce“
Polecam go najpierw przeczytać dla tych, którzy nie znają tematu. Nie, tym razem nie jest to histeria typowa dla pewnych barwnych środowisk patriotycznych. Funkcjonariusz obcych służb / policji będzie mógł Cię zatrzymać, a Ty nie będziesz wiedział, z jakich powodów, jakie są procedury i jakie przysługują Ci prawa. Bo procedury są tak niejasne.
Poniższe zdjęcia przedstawiają samochód armii niemieckiej przed hotelem Holiday Inn w Bydgoszczy na ulicy Bernardyńskiej. Był tam 1 generał, jeden żołnierz podwyższonej rangi i dwóch żołnierzy szeregowych. Ponoć mieli wcielić rezerwistów, i widać dużo wojskowych w Bydgoszczy ostatnio. W Bydgoszczy ma się mieścić siedziba Pomorskiego Okręgu Wojskowego.
Ustawa nr 1066 o udziale zagranicznych funkcjonariuszy / policji na terenie Polski
Wszyscy znamy chyba najnowszy pomysł rządu – ustawa 1066 – legalizująca działalność zagranicznych formacji policyjnych i sił specjalnych na terenie między Bugiem a Odrą, między Tatrami a Bałtykiem.
Celowo nie używam już słowa: “Polska”, bo tego państwa już nie ma, nawet w jego szczątkowej formie. Skoro państwo legalizuje działalność obcych policji i sił specjalnych, to oznacza, że de facto (choć jeszcze nie de iure) przestało istnieć. Taki sam staus quo był w wieku XVIII, tuż przed rozbiorami.
Na świecie tylko Kanada i USA mają taką umowę, więc proszę nie pisać w komentarzach, iż jest to jakaś magiczna dyrektywa UE i że dotyczy to większości krajów Europy. Polska jest drugim po Kanadzie krajem na świecie, który zezwolił innemu mocarstwu na ingerencję w tak wrażliwą sferę.
Takiego czegoś nie ma w żadnym państwie UE, bo żadne liczące się państwo by na takie coś nie pozwoliło. Oni walczą z nacjonalizmami wyłącznie na poziomie lewicowej propagandy, co jest zupełnie bezproduktywne. Ale robią to, by celować nią w nas, maluczkich. Jeśli chodzi o interesy i inne ważne dla elit sprawy, to obowiązuje tutaj ścisły nacjonalizm, dzielnie stref wpływów niczym na Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku, i myślenie typowo plemienne – nie ma tu pomiłuj.
Jeśli tylko Antoni Macierewicz , zostanie zwolniony z klauzuli tajemnicy państwowej , to może być bardzo ciekawie , a szczególnie dla takiego jednego , co go Bulem zwą , jeżeli nie zdążył jeszcze dotąd , zniszczyć obciążających go danych w aneksie do raportu o WSI ! Wątpiącym w prawdę Macierewicza podam tylko jeden fakt, dlaczego Amerykanie do dnia dzisiejszego nie przekazują nam nowoczesnego uzbrojenia, kodów swój/wróg do naszych F16 ani nowoczesnych technologii cywilnych. Z bardzo prostej przyczyny , dobrze wiedzą że Polska jest inwigilowana przez GRU i Rosyjskie służby ( pełno kretów ). A kretynom którzy mają inne zdanie proponuję zachodnią fachową literaturę w tej materii i stwierdzenia tam zawarte. Bez dogłębnego oczyszczenia życia publicznego z szumowin postradzieckich nie ma szans na rozwój Polski. Na kremlu jest dość teczek naszych prominentów.
Nie odważą się stworzyć tej komisji bo wtedy wiele niewygodnych i kompromitujących faktów ujrzy światło dzienne a nawet jeżeli są idiotami i to zrobią to tylko przysporzy popularności Antoniemu Macierewiczowi bo wtedy stanie się jasne dla szerokiego ogółu kim on tak naprawdę jest i co sobą reprezentuje a to zniweczy misternie realizowany plan przyprawiania mu tzw. gęby czyli stosowania wobec niego nieustannie czarnego PR-u.
drogi lancelocie, obawiam się, że mnie nie zrozumiałeś. chodzi mi o to że co to za pisanie: ''naiwyższy czas, żeby kaczyński przestał nas uszczęśliwiać''. naprawdę to przecież jeszcze nie zaczął. zrbiłem parodię do sl. tak się mówiło zanim padły słowa bula. 7 lat rządzenia polega na tym, że zwalcza się kaczyńskiego. chodziło mi o to , żeby nie popadać w tandetę i nie wyręczać rządu. pozdrawiam. king arthur
Teraz weszli we własną "kupę", która zwalili za PRL i powołać komisję źle i nie powołać jeszcze gorzej, bo jak już pisałem jak się nie obrócić to dupa zawsze z tyłu jak powołają to Antoni tak im da popalić , że notowania POsrańców zejdą do zera, a jak nie powołają to wyjdą na kosmicznych dur4niów i dupków żołędnych. Pzdr ;)
Antoni nigdy nie bedzie siedzial. Jest to tylko robienie mu reklamy medialnym szumem celem przysporzenia mu popularnosci wsrod wyborcow. Swoja lista z 1992 roku udowodnil ze jest swoim czlowiekiem. Robiac szum medialny wokol jego osoby, zapewniaja mu popularnosc jako swojemu czlowiekowi.
To, co zobaczyliśmy w WSI w 2006 r. było obrazem z naszych najgorszych snów. Brak Kryptografii Narodowej, rosyjskie firmy obsługujące łączność WSI, zagraniczne urządzenia kryptograficzne z wątpliwymi certyfikatami lub bez certyfikatów do przetwarzania informacji narodowej dla najważniejszych osób w państwie i dla armii, borykające się z problemami polskie firmy zajmujące się kryptografią a w tle zbudowany za miliony złotych zdekonspirowany strategiczny system obrony państwa (polskiego) podarowany innemu państwu. Kształceni w Związku Sowieckim oficerowie z mentalnością sowiecką nie byli w stanie oszacować zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa i ryzyka działań (i zaniedbań) podejmowanych przez kolejne rządy. W rezultacie Polska jest dzisiaj znacznie bardziej bezbronna niż we wrześniu 1939 r. - Macierewicz.
ale żadna wierchuszka nie pozbawi sie sama władzy. więc znalazł się sposób- demokratyczne rozwiązanie. jakoś nie kontrowali swoimi osiągnięciami więc najwyraźniej ich nie było, chyba że w drugą stronę skoro nawet z tak prostego raportu sie nie wybronili. jak nas chronili, to widać do dziś, niech więc podziękują swoim przełożonym zamiast do dziś żalić się na Macierewicza. do tego zawadzali w układach z sojusznikami, nawet wspólpracując z nimi nie mogli byc uznani za zaufanych co w ogóle podważa sens istnienia. podziękowań nie będzie za to tylko paru pogrozono palcem. w normalnym kraju już po paru aferach upadłyby całe rządy a tu skoro to nie było nawet wielką tajemnicą to i obce służby miały więc przez to nas w garści. Za to do dziś i tu słychać propagandę PO jak to osłabiono obronnośc państwa itp
A tak na poważne, piszę o tym od lat, że bez sanacji(banki na pierwszym miejscu bo to krwioobieg gospodarki), debolszewizacji, całkowitej lustracji, majątkowej także, "odszczurzania" z unych, opcji ZERO w służbach, sądach, prokuraturach, policji -od komendantów posterunków w górę,, wojsku, nic się nie da zrobić. To podstawa inaczej pozostaną marzenia i dalsza bezpłodna pisanina i narzekania z biadoleniem..
Postesbecka "mafia w PO robi co chce, zabija, kogo chce, przekupuje, kogo chce."
*
W rozmowie z "NiezaleznaTV" poseł Antoni Macierewicz (PiS) stwierdza, że:
Działanie tej komisji [hazardowej — przyp. Andy] to wielki sukces pana Schetyny i tych wszystkich, którzy chcą za wszelką cenę uniemożliwić dojście do prawdy w związku z nadużyciami i przestępczymi działaniami ministrów z otoczenia rządu pana premiera Tuska. I wszystko wskazuje na to, że pan Tusk, Schetyna i ich najbliżsi są gotowi zapłacić bardzo wysoką cenę, byle by tylko nie ujawnić tego gansterskiego czy mafijnego zaplecza jakie ujawniła sprawa hazardowa. (…)
- Zagrożone jest dzisiaj państwo polskie. To nie jest problem partyjny, to nie jest problem poszczególnych ministrów czy poszczególnych rządów, to jest problem, czy my jako naród w ogóle chcemy utrzymać taką strukturę jak państwo polskie. Na razie jest tak, że mafia robi, co chce, zabija, kogo chce, przekupuje, kogo chce, likwiduje organy państwa polskiego jak np. komisję śledczą, wtedy kiedy jest to jej wygodne.
- Taki jest stan rzeczy, który ciągle toleruje i przy którym współpracuje Platforma Obywatelska. Ja nie mam zamiaru oskarżać PO o jakieś drugorzędne przestępstwa. Ja oskarżam o to, że współdziała z mafią, która niszczy państwo polskie. (…)
- poseł Antoni Macierewicz rozmawiał z Teresą Wójcik i Cynthią Harasim.
Obejrzyj całą wypowiedź posła Macierewicza dla "NiezależnaTV"!
@SpiritoLibero 13:23:23/nie widza lasu, bo im zaslaniaja drzewa(?)
.
prawie nigdzie na swiecie nie ma prawdziwej opozycji. wiec dlaczego w Polsce mialoby byc inaczej?
ci, ktorzy pomimo wszystko nie dostrzegaja, ze obydwie glowy naleza do tej samej hydry, albo "patrza ze zbyt bliska", albo... jednak dobrze o tym wiedza.
Swego czasu próbowałem do tempych łbów wbić, że przed tym jak zmieniać nazwy ulic i placów trzeba to całe towarzycho od przedszkoli po URM zdekomunizować, zlustrować, przeprowadzić lustrację gospodarczą, czyli oczyscić sumienia 45 lat komunizmu to skończyło się tym, że musiałem na emigrację wyjechać, bo pewnie dzis nie pisałbym notek w internecie, ale i dzis otrzymuję sygnały że chcą mi się dobrać do siedzenia, niech próbują. ;) Pzdr
Kto, kiedy tym się zajmie? pytam. Senat, fałszerstwo, zabójstwo afery prawa http://www.savetubevideo.com/?v=l6TMutAosRQ Wygląda na to że senat RP zlecił zabójstwo Sławomira Salomona i jego rodziny ujawniając jego dane osobowo adresowe(ust.1997r). Zrobił to Senat, marszałek Borusewicz, senator Borys Damięcka, Przewodnicząca rady miasta Wrocławia Zdrojewska, żona obecnego ministra "kultóry" chazarskiej, lewackiej, pedalskiej, etc... tylko nie polskiej, chazarobolszewika, pomiot esesmana z-cy komendanta KL Płaszów, powieszonego po wojnie Zdrojewskiego, który samowolnie i bezprawnie utajnił akta na temat krewniaka znajdujące się w krakowskim IPN, na zawsze!!! w POrozumieniu z v prezydentem Adamskim. Tak zamordowano w łodzi osobę w PiS, we Wrocławiu miss Polski Agnieszkę Kotlarską 1996r .
Komunisci byli najwiekszym wrogiem Hitlera w Niemczech. Natomiast porownanie Antoniego z Hitlerem jakie Pan czynisz, daje niezle o Panu swiadectwo. Nigdy bym na to nie wpadla.
10 stycznia 2014 dniem Zdrady i Hańby Narodowej! Nazwiska głosujących za przyjęciem ustawy haniebnej znamy. I co? I nic! Ludzie wzruszają ramionami. Ilu w tym kraju jest Polaków? Nie wierzę że większość to kacapskie nasienie ale na to wygląda.
Guru i gwiazdor Gazetopalaków(KGP) Dawid Wildstein – Bóg nie lubi rodziny
W najnowszej, kreowanej na prezentującą katolicki punkt widzenia, Frondzie numer 69, w artykule „Mroki namiotu Abrahama. Lewacki teatr” Dawid Wildstein stwierdził, że „Bóg nie lubi rodziny” . Zdaniem Wildsteina „zagrożenie tkwi w rodzinie”, w rodzinie kryją się demony, rodzina ze swej natury jest patologiczną instytucją.
Dla tego też, zdaniem Dawida Wildsteina, Bóg objawił się Abrahamowi. Celem ingerencji Boga, zdaniem publicysty Frondy, było poskromienie patologii pierwotnej rodziny. Według Dawida Wildsteina Bóg objawia się Abrahamowi i „niszczy tę wspólnotę, łamie jej prawa i zwyczaje, łączące jej członków emocje i popędy”. Bez takiej ingerencji, zdaniem publicysty, rodzina „nie jest nic warta”.
Według Dawida Wildsteina Bóg ratuje jednostki przed rodziną, „bez Boga rodzina by nas pożarła. Pochłonęła by naszą tożsamość”. Zdaniem publicysty rodzina ze swej natury to „dzika walka o dominacje i ciągły mord”. Według Dawida Wildsteina „horda nadal tkwi w każdej rodzinie” a „kazirodztwo i morderstwo – dwa fundamenty hordy”.
W swych rozważaniach Dawid Wildstein oparł się na autorytecie Zygmunta Freuda stwierdzając nawet, że „Bóg to pierwszy freudysta. I to freudysta najbardziej radykalny”. Freudyzm zdaniem publicysty przywraca właściwe, zagubione, znaczenie relacji Boga do rodziny, znaczenie tego dlaczego „Bóg nie lubi rodziny”. To freudowskie znaczenie najlepiej współcześnie, według publicysty, ma wyrażać teatr Warlikowskiego.
Odmiennie od publicysty Frondy kościół katolicki niezmiennie głosi, że Bóg normy moralne zawarł w naturze ludzkiej. Błogosławiony Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Nigerii z 1998 roku, w czasie mszy świętej na błoniach Kubwa stwierdził, że „W porządku naturalnym rodzina jest podstawą wszelkiej ludzkiej wspólnoty i społeczeństwa. Z tej podstawowej komórki, jaką stanowi rodzina, rozwijają się rody, plemiona, narody i państwa” które mają „swoje źródło w ludzkiej rodzinie — we wspólnocie męża i żony, matki, ojca i dzieci”.
W adhortacji „Ecclesia in Africa” z 1995 roku ojciec święty stwierdził, że „małżeństwo ze swej natury jest czymś więcej niż związkiem dwojga osób, ponieważ ma szczególną misję utrwalania rodzaju ludzkiego. W ten sam sposób również rodzina ze swej natury wykracza poza obręb ogródka domowego. ”Rodzinę łączą ze społeczeństwem żywotne i organiczne więzi, stanowi ona bowiem jego podstawę i stale je zasila poprzez swe zadanie służenia życiu: w rodzinie przecież rodzą się obywatele i w niej znajdują pierwszą szkołę tych cnót społecznych, które stanowią o życiu i rozwoju samego społeczeństwa. W ten sposób na mocy swej natury i powołania, daleka od zamknięcia się w sobie, rodzina otwiera się na inne rodziny i na społeczeństwo, podejmując swoje zadanie społeczne””
W adhortacji Christifideles Laici z 1989 roku Jan Paweł II stwierdził, że „Rodzina jest kolebką życia i miłości, gdzie człowiek „rodzi” się i „wzrasta”, jest podstawową komórką społeczeństwa. Tę wspólnotę należy otaczać specjalną opieką, zwłaszcza wtedy, gdy ludzki egoizm, kampanie antyprokreacyjne, polityka totalitarna, a także nędza i ubóstwo materialne, kulturalne i moralne, jak również mentalność hedonistyczna i konsumpcyjna, niszczą źródło życia, ideologie zaś i rozmaite systemy, z którymi łączą się różne formy obojętności i niechęci, atakują właściwą rodzinie funkcję wychowawczą.”
Ja się nie dziwię co się dzieje teraz w tej bolszewickiej III RP/PRLbis .Fakty są takie, że po 1989 roku, nie przeprowadzono lustracji i dekomunizacji, we wszystkich instytucja państwowych. Zwłaszcza w prokuraturze, w sądownictwie, w ministerstwie finansów. Ta banda żydokomunistyczna, która pracuje w prokuraturach, w sądownictwie w Urzędach Skarbowych, Izbach Skarbowych czy w Urzędach kontroli Skarbowej, nie mówiąc już o ABW, to są "dzieci resortowe", bandyckich antypolskich i antykatolickich organizacji PPR, UB,PZPR, ZMS,SB, MO, ZOMO, ORMO czy WSI!!! Ta bolszewicka III RP/PRLBIS MUSI BYĆ SIŁĄ OBALONA innego wyjścia już niema!!!
nie jest tak żle jak pan złowrogo wieszczy ,po tamtej stronie też obecnie NIE MA TEGO co wtedy mieli przeciw sobie CI z ŁĄCZKI których video pan raczył załączyć,POWTARZAM ...po drugiej stronie jest NIEWIELKA ale fakt, że wpływowa grupa ludzi ,,ZAPRZEDANYCH"...!!! ale jeśli będziemy walczyć z nimi ich narzuconymi metodami to żle to widzę ,WYSTARCZY taki MAJDAN jak na UKRAINIE ,u NAS tydzień to będzie aż NADTO aby się z nimi rozprawić...niedługo WIOSNA ...może LUDÓW ruszy w POLSCE ???
Aneks to jedna z przyczyn śmierci Lecha Kaczyńskiego. Aneks to jedna z przyczyn śmierci Lecha Kaczyńskiego. Komorowski to takie gówno zostawione przez Moskwę Polakom, w które większość ciągle wdeptuje !!!
Ile pieniędzy zainwestował B.Komorowski w parabank Janusza Palucha?
Skąd B.Komorowski dysponował kwotą 260 tys. DEM w 1991r.? (Pewnie ze sprzedaży drugiego złotego pierścionka babuni. Za pierwszy pierścionek tatusia przenieśli z celi do celi. A za drugi wnuczuś kupił marki.!!!!)
Fragment tzw.”Raportu o likwidacji WSI” (strona 78 i 79)
„Służby interesowały się również kontaktami finansowymi Komorowskiego i Rayzachera z Januszem Paluchem, który prowadził tzw. „działalność parabankową”. Komorowski, Rayzacher i Benedyk mieli zainwestować w przedsięwzięcie Palucha 260 tys. DEM. Płk Janusz Paluch działał wśród oficerów, a jego pośrednikiem w przyjmowaniu lokat był m.in. ppłk Janusz Rudziński(118). Po bankructwie Palucha (wiosną 1992 r.) ws. „TOMASZEWSKI”, Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher chcieli odzyskać zainwestowane pieniądze przy pomocy wynajętych firm detektywistycznych, które wkrótce wycofały się z umowy, obawiając się powiązań politycznych Palucha. Komorowskiemu sugerowano, że pieniądze może odzyskać kontrwywiad WSI, który pomógł innym oszukanym w ten sposób wysokim oficerom WP(119). „TOMASZEWSKI” twierdził, że fundusze zbierane nieoficjalnie przez Palucha mogły posłużyć do sfinansowania biura wyborczego Lecha Wałęsy lub kandydata przez niego popieranego.(120) W czasie, gdy miał kłopoty z policją, Paluch ukrywał się w mieszkaniu siostry Wachowskiego w Bydgoszczy a w listopadzie 1994 r. zaproponował „TOMASZEWSKIEMU” wspólne interesy(121).”
(118) Według „Notatki służbowej” z 14.04.1995 r., sporządzonej przez kpt. Piotra Lenarta z Wydziału 2 Oddziału KW POW, Bronisław Komorowski i Maciej Rayzacher w okresie 1991-92 powierzyli WS. „Tomaszewski” wysokie sumy pieniędzy, aby ten wpłacił je do tzw. „banku Palucha” za pośrednictwem płk. Janusza Rudzińskiego. Cała suma opiewała na 260 tys.DM. Z odnalezionych dokumentów nie wynika, że WSI interesowały się źródłem pochodzenia zgromadzonego kapitału. Według rozpoznania Kontrwywiadu Wojskowego, pieniądze wpłacali także inni wyżsi oficerowie WP.
(119) W notatce WSI stwierdzono, że Rayzacher i Komorowski nie mieli „możliwości żądania zwrotu pieniędzy drogą prawną”. WS Tomaszewski dowiedział się, że „generałom udało się odzyskać pieniądze przy pomocy kontrwywiadu wojskowego”. Próbą odzyskania pieniędzy zajął się w imieniu Komorowskiego i Rayzachera WS „Tomaszewski”. Podjął się on obserwować Demola, w zamian za pomoc w odzyskaniu od Palucha pieniędzy. W aktach nie ma informacji, czy próby odzyskania zainwestowanych pieniędzy przez ws. „Tomaszewski”, Komorowskiego i Rayzachera w „Bank Palucha” powiodły się. Brak też informacji, skąd tak dużą sumę posiadali wyżej wymienieni. Nie wiadomo też, jak zakończyło się rozpracowanie Komorowskiego, Rayzachera oraz wyższych oficerów WP.
PS: Maciej Rayzacher jest w komitecie honorowym B. Komorowskiego.
Znam tez przypadek bardzo znanego, powszechnie szanowanego senatora, który w tamtych czasach bez problemu wysupłał podobną sumę na zakup
stu kilkudziesięciometrowego mieszkania w centrum Warszawy.
Transakcji dokonywał przez znane warszawskie biuro pośrednictwa. Dla ułatwienia dodam, ze nie był to Polanowski. Dowiedziałem się o tym przypadkiem, ktoś mi bliski pracował w agencji pośrednictwa i organizował tą transakcję. Mieszkanie to do dziś widać w jego oświadczeniu majątkowym na stronach senatu. Jak ktoś bardzo ciekawy, to znajdzie.
Skąd pieniądze ? Kto pomyśli to się domyśli.
Ja tam, jako ich mięso armatnie, dostawałem wyłącznie pałą po plecach. I nawet w 89 byłem jeszcze na tyle głupi, ze tyrałem w kampanii na ich parlamentarne kariery w wolnej Polsce.
Przeczytałem niedawno książkę Wiktora Świetlika pt. Bronisław Komorowski. Pierwsza Niezależna Biografia. Dowiedziałem się z niej kilku interesujących faktów z życia prezydenta mojego kraju, którymi chciałbym się podzielić z czytelnikami mojego bloga. Kolorem niebieskim odznaczone są cytaty.
Rodzina prezydenta:
„Matka, socjolog, napisała doktorat na pralce „Frania”, w przerwach między obowiązkami rodzinnymi. Jedną ręką pisała, drugą trzymała klamkę od drzwi, by rozwrzeszczana hałastra nie wtargnęła w jej życie naukowe.”
„Zygmunt Komorowski zdobył fałszywe świadectwo maturalne i zapisał się na studia. Został później socjologiem i afrykanistą, ważną figurą w świecie nauki. Do lat 90. opublikował kilkanaście książek poświęconych Afryce. Później Bronisław Komorowski żartował sobie w rozmowie z dziennikarką Teresą Torańską, że „ojciec został profesorem uniwersytetu, a miał fałszywą maturę”.
Opis procesu powstawania doktoratu p. Jadwigi Komorowskiej dziwnie mi się kojarzy z 11-dniowym procesem tworzenia pracy magisterskiej pana prezydenta, z którego to terminu pan prezydent był dumny. Równie dumny jest z fałszywego świadectwa maturalnego swego ojca, oraz z samego faktu fałszerstwa. Udowadnia, że nie trzeba mieć matury, żeby być kimś. Ale fałszerstwa i kombinacje to, jak wynika z książki, rodzinna tradycja pana prezydenta, z której jest dumny:
Komorowski (…) opowiadał choćby o słynnym szesnastowiecznym żywieckim utracjuszu Mikołaju Komorowskim, staroście, który roztrwonił swój skarbiec, a potem starał się ratować „dziurę budżetową” bijąc fałszywą monetę, a następnie dokonywał rozmaitych skutecznych hochsztaplerstw i szalbierstw, by zmylić królewskie dochodzenie. http://zbyszkozbogdanca.salon24.pl/277249,ciekawostki-z-biografii-bronislawa-komorowskiego
Coś sprawiło, że Bronisław Komorowski zrzucił maskę dobrodusznego misia i zabrzmiał niczym premier PRL Józef Cyrankiewicz
- pisze na łamach tygodnika "wSieci" Stanisław Janecki, komentując ostatnie pretensje prezydenta wobec decyzji prokuratury, która nie postawiła zarzutów Antoniemu Macierewiczowi w sprawie likwidacji WSI.
Publicysta zastanawia się nad powodami nagłej aktywności prezydenta Komorowskiego, choć dotąd nie wymusiło jej ani ustawa dot. OFE, ani łamanie kolejnych progów ostrożnościowych, ani nawet smoleńskie śledztwo.
Teraz też prezydent Komorowski grozi wrogom „władzy ludowej”, a właściwie głównym prowodyrom, czyli Macierewiczowi i Seremetowi. Ma być skandalem, że prokuratury umarzają sprawy przeciwko Antoniemu Macierewiczowi za „zbrodnie” popełnione przezeń w roli likwidatora WSI. Czyli mamy coś w rodzaju zmowy dwóch zbrodniarzy: Macierewicza i Seremeta
- pisze Janecki.
I dodaje:
Dlaczego akurat Macierewicz i Seremet stali się najważniejszymi wrogami ludu wskazanymi przez Komorowskiego? Wszystko sprowadza się do akronimu WSI. A właściwie do tego, co analitycy Macierewicza jako likwidatora Wojskowych Służb Informacyjnych opisali w raporcie o rozwiązaniu tych służb (opublikowanym w lutym 2007 r.) oraz w aneksie do raportu
- tłumaczy.
Jak czytamy w tygodniku, najbardziej istotnym - zdaniem Janeckiego - jest fakt, że Bronisław Komorowski jest jedną z pierwszoplanowych postaci raportu, a zwłaszcza aneksu do niego, który nigdy nie został opublikowany.
Komorowski jest jednym z bohaterów ok. 800-stronicowego aneksu. Dotyczy go ponad 40 wątków raportu, w tym takie, w których próbowano zrekonstruować związki oficerów WSI, w przeszłości blisko współpracujących z obecnym pierwszym obywatelem RP, ze służbami ZSRR i Rosji
- przekonuje Janecki.
W artykule pojawia się także opis zachowania prezydenta Komorowskiego, który jeszcze jako marszałek Sejmu za wszelką cenę chciał uzyskać dostęp do tych informacji:
Od momentu, gdy na początku listopada 2007 r. prezydent Lech Kaczyński otrzymał aneks do raportu o likwidacji WSI, rozpoczynają się zabiegi Bronisława Komorowskiego o dostęp do aneksu, który był wtedy dokumentem o najwyższej klauzuli tajności (i do dziś jest). Ta sprawa została później nazwana aferą marszałkowską. Komorowski był wtedy marszałkiem Sejmu i musiał sobie zdawać sprawę z tego, że nielegalnie chce wejść w posiadanie tajnych informacji, do których nie miał prawa dostępu
- czytamy we "wSieci".
Wątki związane z prezydentem Komorowskim są niezwykle ciekawe, a przy tym bardzo zagadkowe. W grę wchodzą duże pieniądze i poważne operacje polityczne.
Chodzi m.in. o sprawy: utraty i odzyskania przy pomocy tajnych służb 260 tys. marek niemieckich w piramidzie finansowej, związków z fundacją Pro Civili obracającą setkami milionów złotych, prywatyzacji części terenów należących do WAT, działań WSI przeciwko byłemu wiceszefowi MON Romualdowi Szeremietiewowi, zakupu dla wojska samolotów transportowych CASA, korupcji w Agencji Mienia Wojskowego czy nielegalnego uzyskania dostępu do tajnego aneksu
- pisze Janecki.
Jak cała sprawa może wpłynąć na pozycję i wizerunek prezydenta? Czy związki prezydenta z dawnym WSI są na tyle poważne, by się ich obawiać? Wreszcie - dlaczego Komorowski jako jedyny poseł Platformy Obywatelskiej głosował przeciw decyzji o rozwiązaniu WSI? Szczegóły w tygodniku "wSieci"!
Ja jedynie od kilku lat się zastanawiam nad dylematami, jakie ludzie znający treść aneksu mają. Jeśli takowe bywają. I się zapytuję czy oni nad tym się zastanawiają. Czy kiedykolwiek myśleli o wielkiej ważności tej sprawy, jej wpływie na wszystko i o jej znaczeniu. Czy rozważali to w umyśle, lecz także w sumieniu. Co u nich w razie podjęcia decyzji by zwyciężyło. Racja stanu, w której imię niejedna informacja w klauzulę tajności jest opatrzona a tym samym prawda o PO-WSI-nodze ukrywana i chroniona czy interes narodowy, rzecz równie poważna oraz Polski i Polaków dotycząca, z dobrem wspólnym związana i z nim utożsamiana, lecz do złamania tajemnicy prowadząca. Jak widzę, o dotrzymaniu tejże postanowiono. Widząc tegoż skutki doprawdy nie wiem czy słusznie postąpiono. Sprawy wagi najwyższej częstokroć złamania przysięgi wymagają w zależności od okoliczności. I zawsze wtedy zrozumienie wzbudzają. Bo to jest stan wyższej konieczności.
Passent obnażony! 22 stycznia 2014 roku na długo zostanie zapamiętany przez dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Złotowie. Nie chodzi nawet o niską frekwencję zorganizowanego przez nią spotkania! Upadł bowiem pewien mit! Przypomnijmy, że Sylwia Mróz miała do tej pory monopol na poprawność, zapraszała bowiem„resortowych gości', trwała sielanka na salach spotkań, wszyscy byli zadowoleni. Dotychczasowe towarzystwo wzajemnej adoracji zaszokowała jednak wizyta grupy młodych ludzi, którzy 22 stycznia powiedzieli krótko: TW John z miasta (Złotowa) won! Zapraszamy na video. Relacja ze spotkania Daniela Passenta z pustymi krzesłami, Sylwią Mróz, babcią z BERKUTU i... http://77400.pl/index.php/publicystyka2/194-passent
Sprawa nieopublikowania Aneksu do "Raportu o likwidacji WSI", świadczy ponownie przeciwko KACZYŃSKIM. Dlaczego Lech Kaczyński nie opublikował tego aneksu? nawet sprzeciwiając się TK. Szkoda mu było Komorowskiego? Obawiał się reakcji WSIowych mediów? No to swoim zachowaniem doprowadził do tego, że dziś Komorowski jest prezydentem, bo kto wie, czy pomysł pozbycia się Kaczyńskiego zanim ten wyciągnie Aneks w kampanii prezydenckiej, nie zrodził się w głowach byłej sowieckiej delegatury nad Wisłą? Cała ta historia ukazuje KOMPLETNY BRAK WYOBRAŹNI POLITYCZNEJ ze strony Kaczyńskich!!!
Aneks był jednym z elementów składowych ZS, ale nie głównym, i nie on był głównym powodem, nie posądzaj Kaczyńskich o brak wyobraźni, oni doskonale zdawali sobie sprawę z kim "tańczą' już Lech mówił do Jarka: Ty sobie nawet nie wyobrażasz co to za ludzie i do czego są zdolni /myslę, że wiesz o kim mówił/ tylko trzymanie głęboko w ukryciu tego aneksu, trzymało "czerwonego smoka" za ryj i kraj w jakiej takiej wolnosci, ale co ja ci tu chrzanię to są prawdy ogólnie znane. A zdajesz sobie sprawę z tego , że Kaczyński mógł być odpalony w wypadku niepodpisania TL, przezie on im popsuł wszystkie plany, już dawno by nas nie było... . Pzdr
Izraelska firma Tahal - Grupa Tahal/Eko-Wark otworzyła właśnie swoją siedzibę w Warszawie przejęła cichcem, w tajemnicy przed Polakami wodociągi. O czym dziwna cisza w "polskich" merdiach, prasie i na tym portalu. Izraelska grupa Tahal posiadła polską WODĘ
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=11586&Itemid=55 oraz tu http://www.portalsamorzadowy.pl/rozmowa-tygodnia/ppp-bot-oraz-prywatyzacja-to-rozwiazania-dla-polskich-wodociagow,32834.html … Pytam:czy to jeszcze Polska jako kraj czy tylko nazwa? Po 10 krotnym podniesieniu cen żydki może zaczną jeszcze dodawać fluor "żeby się nam ząbki nie psuły". Fluor zaczęli stosować hitlerowcy w obozach aby więźniowie byli potulni jak baranki i wykonywali grzecznie co im każą. Ten sposób przygarnęli później Amerykanie fluorując wodę miejską, przy okazji pozbywając się toksycznych odpadów. Bardzo wiele krajów stosuje natomiast fluor w pastach do zębów. Droższe pasty – dla bogatszych (lub świadomych osób) zwykle go nie mają. Przy okazji odkąd używam past bez fluoru bardzo wybieliły mi się żółte wcześniej zęby. Teraz znajomi pytają co robię że mam takie białe zęby. A nigdy nie używałam past wybielających. Nigdy nie wiemy co żydki mogą dosypywać do wody, ile razy podniosą ceny i czy np. nie zakręcą kiedyś kurka..Ponieważ już przed wojną, było powiedzonko w Polsce: "wasze ulice, nasze kamienice" ale można było żyć choć na ulicy. Teraz będzie tylko gorzej, bo bez wody długo nie pociągniemy. Jedno zasadnicze pytanie: ile jeszcze zostało Polski dla nas Polaków? A potraficie jeszcze Polacy kosy oprawić na sztorc i ruszyć po swoje? Cóż… ktoś powiedział ( w 2009r), że Okrągły Stolec i jego III RP/PRLbis to – WOJNA DWUDZIESTOLETNIA o Wywłaszczenie Polaków z Polski. Wygląda na to, że miał rację. Jesteśmy w stanie W O J N Y!!! – nie zdając sobie z tego sprawy, bo polskojęzyczne media zadbały o ZNIECZULENIE mentalne Polaków serwując im OPIUMOWANE na czas Amputacji Własności – pierdoły i jarmarczne Igrzyska w MEDIACH miast rzetelnej informacji na temat tego, co NAPRAWDĘ dzieje się w naszym zniszczonym, bidnym rozkradzionym i zamordowanym kraju.
WAŻNE "W listopadzie 2013 roku, Bronisław Komorowski przedłożył Sejmowi projekt Ustawy o zmianie Konstytucji, który jest aktem samolikwidacji odrębności państwowej Rzeczypospolitej i jej inkorporacji do Unii. W ubiegłym roku Komorowski przedłożył Sejmowi RP projekt Ustawy o zmianie Konstytucji, który zakłada samolikwidację odrębności państwowej Polski oraz jej inkorporacji do Unii – podmiotu, którego cele są sprzeczne z systemem wartości, zasadami i przepisami Konstytucji obowiązującej na terenie Rzeczpospolitej Polskiej"
“Jak ich czterech, by zamknęli to by spokój zapanował” – to fragment rozmowy dwóch żołnierzy WSI z jesieni 2007 roku. O kim rozmawiają? O Antonim Macierewiczu, likwidatorze WSI, szefie komisji weryfikacyjnej Janie Olszewskim, prezydencie Lechu Kaczyńskim oraz ówczesnym premierze Jarosławie Kaczyńskim. Wszystko w kontekście prac komisji weryfikującej Wojskowe Służby Informacyjne.
Wątek odsunięcia od władzy PiS, popularny przed jesiennymi wyborami 2007 r., przewija się w rozmowie Aleksandra L. i Leszka Tobiasza. Niemal równolegle z koniecznością dyskredytacji procesu likwidacji wojskowych służb specjalnych i przejęcia kontroli nad procesem weryfikacji do nowych służb wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
STENOGRAM
Leszek Tobiasz: jego [chodzi o Antoniego Macierewicza - przyp. red.] to się powinno pod Trybunał Stanu postawić.
Aleksander L.: nie, jego powinien pojechać pluton… tych sierżantów i zamknąć. (…) znaczy, jego, [Jana] Olszewskiego, obu tych Kaczorów.
Leszek Tobiasz: Obu?
Aleksander L.: obu, to jest czterech.
Leszek Tobiasz: prezydenta?
Aleksander L.: To jest czterech. (…) jak ich czterech, by zamknęli to by spokój zapanował (…).
Wiesz co? W Zamachu smoleńskim dziwi mnie jedno, a mianowicie wszyscy roztrząsają gdzie i jak a nikt nie pyta o motywy, masz motyw masz sprawcę i wtedy dowiadujesz się gdzie i jak ale wpierw musisz się dowiedzieć DLACZEGO ????? Bo kto odnosi korzyć ten jest 100% sprawcą. Nie uważasz, że jak nikt nie wie o co chodzi to chodzi o kasę ??? Taką dla przykładu 25 000 000 $ jak ci się wydaje??
Medialna burza wokół weryfikacji jest niczym innym, jak tylko WSIowym pomysłem rządzących na ukrycie niewygodnych dla nich tematów. Komisja śledcza ws. weryfikacji WSI nie jest bowiem nikomu dziś potrzebna. Potrzebne jest mówienie o tym, załamywanie rąk nad „przestępczą działalnością weryfikatorów”, czyli tzw. „gonienie króliczka”. To daje rządzącym realne korzyści. Z jednej strony pozwala uniknąć w debacie publicznej niewygodnych spraw i pytań – o infoaferę, upadek służby zdrowia, patologie w służbach, grabież Lasów Państwowych, problemy z koleją i wiele innych - a z drugiej strony w medialnym przekazie wtłacza opozycję w zastawioną przez WSI, media i koalicję pułapkę. W róg, w którym PiS ma się kojarzyć z likwidacją WSI, narażeniem państwa na koszty i pogorszeniem bezpieczeństwa państwa. Pzdr!
Powody palpitacji serca pewnego Bronisława. Jaki jest stan zdrowia Bronisława Komorowskiego - dokładnie nie wiadomo. Jest to chyba najbardziej strzeżona tajemnica w Polsce no może chyba poza Aneksem do raportu ws. likwidacji WSI. Całość tu: http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=4642 Cyt: Miażdżyca tętnic mózgu(arterioskleroza) powoduje niedokrwienie mózgu i zmiany psychiczne - człowiek chorujący na miażdżycę często się myli, niektóre frazy powtarza bez ładu i sensu, a choroba prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu. Całość z filmem pod podanym linkiem. Pzdr!
Jak to pospolici bandyci une swe tetełe/nazwiska zmieniali Mendel Kossoj ps. Kucyk na Wacław Komar: Michał Komar syn: Kochałem ojca i nadal go kocham. Był wspaniałym, prawym, bardzo odważnym człowiekiem. Wiem, gdzie popełnił błędy. To są skomplikowane sprawy – mówił w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Michał Komar. Zapomniał dodać, że jego ojciec Wacław Komar „Kucyk” był w KPP specjalistą od wykonywania partyjnych wyroków śmierci.
Mendel Kossoj ps. Kucyk był w Komunistycznej Partii Polski wykonawcą wyroków śmierci wydawanych przez partię na ludzi uznanych za „agentów burżuazji” i współpracowników policji państwa polskiego, które komuniści chcieli zniszczyć. Sam Wacław Komar chwalił się tymi skrytobójstwami: „26 lipca 1926 roku wspólnie z Felkiem dziobatym i Pikusiem zabiłem prowokatora Bednarza”, a następnie „18 października 1926 zabiłem prowokatora »Kostka«”. „Kucyk” miał ręce pełne roboty, czym chwali się w swoich zapiskach: „W listopadzie 1926 tow. Lampe wysłał mnie z ramienia partii dla organizacji zabójstwa prowokatora w Zagłębiu Dąbrowskim”. Po pół roku znów była dla niego robota. „10 maja 1927 r. zabiłem prowokatora Niewiarowskiego”. Predyspozycje Wacława Komara do mokrej roboty spowodowały, że jeszcze w tym samym – 1927 – roku partia przerzuciła go do kraju, w którym najwyżej ceniono takie talenty. W Sowietach „Kucyk” ukończył kurs przygotowawczy dla kadry dowódczej organizowany przez sztab Armii Czerwonej.
Sowiecki agent
Teraz już czekała go kariera w czołowym oddziale klasy robotniczej, czyli w NKWD. To właśnie sowiecka bezpieka w 1933 r. skierowała Komara do przygotowywania krwawej rewolucji w Niemczech. W tym czasie faszyści byli jeszcze wrogami ZSRS na równi z socjaldemokratami. Sowieckiego agenta „Kucyka” szybko przerzucono do Polski. Wkrótce czekało na niego nowe zadanie.
W 1936 r. Wacław Komar pojechał walczyć o władzę sowiecką w Hiszpanii, gdzie był dowódcą brygady. Trzeba pamiętać, że enkawudyści zajmowali się wówczas przede wszystkim mordowaniem niekomunistów, walczących w szeregach wojsk republiki przeciwko gen. Franco.
Po upadku republiki Komar wycofał się do Francji, gdzie w roku 1940 wstąpił do tworzonej właśnie Armii Polskiej. Zgodnie z dyrektywami Stalina komuniści mieli rozkładać od środka Armię Polską we Francji, gdyż przecież wojna była „imperialistyczna” i należało „demaskować jej prawdziwe oblicze jako broni w rękach anglo-francuskiego imperializmu”.
Po kapitulacji Komar doczekał wyzwolenia Francji w obozie jenieckim. Gdy w 1945 r. wrócił do kraju, był nieocenionym organizatorem bezpieczeństwa. Najpierw został szefem II Oddziału Sztabu Generalnego WP (1945–1947), czyli wywiadu wojskowego, a wkrótce (1947) dyrektorem Wydziału II Samodzielnego, czyli wywiadu cywilnego, i pełnił te funkcje jednocześnie. Po połączeniu obie te instytucje przekształcono w Departament VII MBP (1947–1950). Po pobycie w więzieniu (1952–1954) gen. Komar powrócił do MSW, w którym zajmował funkcje kierownicze do roku 1967, czyli do kolejnej wojny komunistycznych gangów.
„Pan Tadeusz” w optyce postsowieckiej
Syn Wacława Komara, Michał, pisarz, scenarzysta filmowy, autor sztuk teatralnych i publicysta – jak czytamy w notkach biograficznych – w 1982 r. otrzymał doktorat w dziedzinie nauk humanistycznych. Pracował w redakcjach „Szpilek” i „Miesięcznika Literackiego”, współpracował z redakcjami „Współczesności” i „Dialogu”. W czasie pierwszej Solidarności i stanu wojennego był kierownikiem literackim zespołu filmowego „Silesia”, kiedy kierował nim Ernest Bryll.
Michał Komar jest m.in. autorem wywiadów z Władysławem Bartoszewskim, Stefanem Mellerem, Sławomirem Petelickim, Krzysztofem Kozłowskim. Publikuje na łamach „Gazety Wyborczej” oraz „Tygodnika Powszechnego”. W telewizji TVN24 można było go oglądać w programie Mateusza Cieślika i Agaty Passent „Xięgarnia”. Na uwagę zasługuje jego recenzja „Pana Tadeusza” (odcinek 21). Epopeję narodową sprowadził do opowieści, w której polska szlachta jest bandą pijaków, nieudolnych napastników – Komar starannie wylicza, co piją, twierdzi, że potem mają „straszny sen na kacu”. Rosjanie, przebiegli i mądrzejsi, przyjeżdżają i wiążą pijaną tłuszczę. Niczego więcej Komar w dziele Mickiewicza nie dostrzegł. „Czytajcie Pana Tadeusza, to dzieło nieśmiertelne” – zakończył. Już sama ta recenzja najważniejszego dla polskiej tożsamości utworu demaskuje tego „intelektualistę” III RP.
„Jakieś obce smoki” – można powtórzyć za Jarosławem Markiem Rymkiewiczem słowa opisujące postkomunistyczne elity rządzące. Współczesne teksty Michała Komara też nie pozostawiają złudzeń – widać w nich przywiązanie do establishmentu III RP.
Po 1989 r. Michał Komar założył Nową Telewizję Warszawa – NTW, która nadawała na częstotliwościach należących do wojska. NTW była powiązana z Polonią 1 – stacją Nicoli Grauso. Została jednak zlikwidowana w 1994 r. w związku z decyzją KRRiT, która nie przyznała Polonii 1 koncesji na nadawanie.
Niedługo po zamknięciu NTW Michał Komar został redaktorem naczelnym „Sztandaru Młodych”. Pismo młodych komunistów, które przejął we władanie, przestało się ukazywać w lipcu 1997 r. Komar stał się w ten sposób grabarzem tytułu istniejącego od 1950 r.
Porachunki w bezpiece
W wywiadzie przeprowadzonym przez Pawła Reszkę w „Tygodniku Powszechnym” Komar junior opowiada, jak komuniści torturowali jego ojca w roku 1952. Zapomina tylko, że to były porachunki między zbrodniarzami. To nie za wolną Polskę cierpiał jego ojciec w więzieniu Informacji Wojskowej.
Komara posadzili jego towarzysze zbrodni, gdy Bierut przystąpił do wyeliminowania tzw. hiszpanów, czyli komunistów, którzy na rozkaz Stalina walczyli w Brygadach Międzynarodowych w Hiszpanii, a później krwawo budowali komunizm w Polsce. Teraz stali się niepotrzebni, więc zastosowano wobec nich metody, którymi to oni przedtem tępili patriotów. Dlatego później „hiszpanie” mogli występować jako ofiary stalinizmu. I tak wojna gangów urosła do rangi bohaterskiej walki o wolność.
Michał Komar skarży się, że ludzie się cieszyli, iż jego „prawy” ojciec siedzi. A dlaczego mieli się wzruszać, że człowiek, który budował komunizm na trupach patriotów padł ofiarą własnych metod? Gdy gangsterzy do siebie strzelają, normalny człowiek żadnego z nich nie żałuje. A niech się wytłuką nawzajem. Niech zobaczą, jak smakuje los, który gotowali innym.
Nie błędy, tylko zbrodnie
Nikt nie oczekuje, by Michał Komar wyrzekł się ojca, tylko by nie fałszował historii. Wacław Komar nie popełniał błędów, tylko większość życia poświęcił budowie zbrodniczego systemu. Zakończył swoje dzieło w 1967 r. nie z własnej woli, tylko dlatego że tak postanowili towarzysze z bezpieki.
Michał Komar proponuje też szlachetne wzorce do naśladowania. „Ale Gross wywołał dyskusję tą książką, książką o Jedwabnem, […]. To doskonały socjolog i historyk. On stawia istotne pytania”.
No to już wiemy, jak stawiać istotne pytania. Wszystko, co o nas źle świadczy, jest kłamstwem. Wobec innych kłamać można i należy, boto jest stawianie istotnych pytań.
Dowiadujemy się nawet, że sfałszowaliśmy faksymile dokumentu IPN u, ponieważ dotyczy Eugeniusza Smolara, no a on jest „nasz”, czyli z definicji poza wszelkimi zarzutami – prawy i szlachetny.
„Resortowe dzieci” najwyraźniej czekają na książkę, która wybieli ich rodziców, tzn. pokaże „złożoność historii” i uzasadni pozycję zajmowaną przez nich dzięki stalinowskiemu desantowi seniorów. I wtedy taka głęboka książka może opisywać „bohaterskie” dokonywanie przez Wacława Komara mordów na partyjny rozkaz. Za: http://niezalezna.pl/51015-resortowe-dzieci-sie-tlumacza-michal-komar
xxxxxxxxxxxxxx
Wątpliwości są wrogiem męskich decyzji dziś się ich pozbyłem blog uważam za zamknięty